Przeczytajcie proszę notkę pod rozdziałem! To
ważne!
Cassidys POV
Rano obudziłam się nieco obolała, szczególnie w okolicach mojego krocza
oraz podbrzusza. Mruknęłam coś pod nosem niezadowolona i rozciągnęłam swoje
kończyny, po chwili układając dłonie na brzuchu i spoglądając na śpiącego obok
mnie Justina. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten uroczy widok i
delikatnie, żeby go nie obudzić, wsunęłam palce w jego miękkie, roztrzepane
włosy, zaczynając bawić się poszczególnymi kosmykami. W pewnym momencie
poczułam, jak mężczyzna obejmuje mnie w pasie i zaczyna łaskotać po brzuchu.
Wybuchłam śmiechem, próbując jakoś zabrać jego dłonie, ale bez żadnego skutku.
- Puść mnie, idioto! – pisnęłam, uderzając pięściami w ramiona szatyna, ale
to chyba bardziej zabolało mnie niż jego.
- Nikt nie tyka moich włosów. Wyczuwam to nawet podczas snu, shawty. –
uśmiechnął się zadziornie.
- No dobra, przepraszam.
- Myślisz, że to wystarczy? – uniósł pytająco brwi, nie przestając mnie
łaskotać.
- Przepraszam bardzo, bardzo! – zaczęłam kaszleć, bo zaczynało mi brakować
tchu.
- O nie, nie, maleńka. Masz powiedzieć: Błagam o wybaczenie
najwspanialszego, najprzystojniejszego, najlepszego, najmądrzejszego,
najfajniejszego, najseksowniejszego Justina, którego adoruję całym moim sercem,
bo bez niego moje życie byłoby pustką. – niewinnie się uśmiechnął, a ja
przewróciłam zabawnie oczami. Nie uważałam tak, ale w końcu chciałam, żeby
przestał mnie łaskotać. Oh, oczywiście,
że tak uważasz. – szepnęła mi moja podświadomość.
- Błagam o wybaczenie najwspanialszego, najprzystojniejszego, najlepszego,
najmądrzejszego, najfajniejszego, najseksowniejszego Justina, którego adoruję
całym moim sercem, bo bez niego moje życie byłoby pustką. – powiedziałam po
pewnym momencie i musnęłam jego policzek.
Koło 21 wróciliśmy do domu. Cały dzień spędziliśmy na dworze. Najpierw
chodziliśmy po centrum, zjedliśmy obiad w restauracji, potem pokazałam
Justinowi moje ulubione miejsca w Las Vegas, co zajęło dość dużo czasu. Na
koniec zjedliśmy kolację i wróciliśmy z powrotem do hotelu spacerkiem.
Poszłam do sypialni i z walizki, do której wczoraj spakowałam wszystkie
ubrania, wyjęłam czyste majtki, a spod poduszki koszulkę, w której zazwyczaj
śpię.
- Idę się umyć! – krzyknęłam do Justina, który prawdopodobnie był w salonie.
- Poczekaj, pójdę z Tobą! – odkrzyknął, a po chwili już znajdował się obok
mnie. Wziął jedynie czyste bokserki, a nim się obejrzałam, to byliśmy w
łazience. – Wanna czy prysznic? – spytał szatyn.
- Od kiedy tutaj jestem, to ani razu nie korzystałam z wanny… - zagryzłam
dolną wargę, wzruszając ramionami.
- Więc wanna. – uśmiechnął się i zaczął nalewać ciepłej wody, a ja w między
czasie spięłam włosy w wysokiego koka, żeby się nie zamoczyły. Przysunęłam się
bliżej lusterka i zaczęłam zmywać makijaż. Wyrzuciłam waciki do małego kosza na
śmieci, który stał przy drzwiach łazienki i gdy miałam się odwracać, to
poczułam na swojej talii dłonie Justina.
- Coś się stało? Jakaś taka obojętna jesteś, od kolacji w sumie taka
jesteś… - westchnął szatyn i musnął moją szyję.
- Wszystko jest okej. – delikatnie się uśmiechnęłam i odwróciłam w jego stronę.
Ogólnie wszystko było dobrze, ale z każdą chwilą czułam coraz większą pustkę,
bo za kilkanaście godzin będę musiała się pożegnać z Justinem, a naprawdę tego
nie chciałam, wolałabym, żeby został tutaj ze mną.
- Mam nadzieję. – pstryknął mnie bezboleśnie w czubek nosa, a mój uśmiech
mimowolnie się poszerzył. Justin złapał skrawek mojej bluzki i zdjął ją ze
mnie. To samo zrobiłam z jego koszulką, a potem ze spodniami. Po chwili moje
spodnie również leżały w kącie na podłodze. Mężczyzna zaczął wargami muskać
moją rozgrzaną szyję i skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi się to nie
podobało, ale chciałam się jak na razie umyć, a nie uprawiać seks.
Odsunęłam się o krok od Justina, a on w uroczy sposób wysunął swoją dolną
wargę do przodu i zrobił smutne oczka. Zaśmiałam się widząc ten widok i
pokręciłam rozbawiona głową. Zdjęłam z siebie bieliznę, szatyn również i oboje
weszliśmy do wanny, w której była przyjemnie ciepła woda. Wsunęłam się pomiędzy
nogi Justina, następnie opierając tył głowy o jego tors. Wzięłam żel do mycia
ciała i nalałam sobie na dłoń, po czym zaczęłam myć subtelnie uda szatyna, bo
do nich miałam najlepszy dostęp jak na razie. On zaczął za to myć moje ramiona,
szyję oraz plecy, przy okazji masując moje barki. Odwróciłam się przodem do
Justina i przeniosłam dłonie na jego przednią część ciała.
Po umyciu się, wróciłam do swojej dawnej pozycji i przymknęłam powieki.
Byłam strasznie zmęczona, ale nie ja jedyna, bo mężczyzna również miał dołki
pod oczami z niewyspania się.
- Co będziesz robić, gdy wrócisz do Los Angeles? – spytałam, tym samym
przerywając ciszę, która o dziwo nie była niezręczna.
- To co zawsze, czyli pracować. Wrócę do swojego dawnego życia. A Ty? Mam
nadzieję, że nie wrócisz do pracy, a właściwie tej pracy. – odparł stanowczo.
- Nie wiem, co będę robić, ale za coś trzeba żyć, prawda? – westchnęłam
cicho. Justin nic nie odpowiedział, tylko podniósł się i wyszedł z wanny, a
następnie wytarł szybko swoje ciało, po chwili owijając śnieżnobiały ręcznik
wokół bioder. Wyglądał tak seksownie, a do tego ta jego opalenizna, która
kontrastowała się z bielą… Idealny widok.
Również się podniosłam i zrobiłam to samo, tylko owinęłam się ręcznikiem
nad biustem. Spuściłam wodę z wanny i poszłam do sypialni, w której siedział
Justin z twarzą schowaną w dłoniach. Usiadłam obok niego i oparłam głowę o jego
ramię, jednak szatyn się odsunął i odwrócił tak, że nasze twarze były
naprzeciwko siebie. Mężczyzna złapał delikatnie mój podbródek, przyciągając
moją głowę do siebie, a to sprawiło, że dystans pomiędzy zmalał.
- Chcę się z Tobą kochać… - powiedział niepewnie, muskając wargami moje
czoło. Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy wypowiadał słowo „kochać”.
- Więc zrób to. – szepnęłam i ułożyłam dłonie na jego ramionach. Justin
uśmiechnął się nieco pewniej, łapiąc moje biodra i kładąc mnie na łóżku.
Rozszerzyłam nogi, by mógł się wsunąć pomiędzy nie. Usta szatyna powędrowały do
mojej szyi, na której zaczął składać mokre i cholernie przyjemne pocałunki.
Mruknęłam cicho pod nosem przez podniecenie jakie mnie ogarniało, a paznokciami
zaczęłam drażnić jego kark. W pewnym momencie poczułam lekki chłód, który
ogarnął moje ciało. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Justin rozwiązał
mój ręcznik i po prostu leżałam pod nim naga. Nie wiem czemu, ale byłam
strasznie skrępowana, jak jeszcze nigdy. Czułam się, jakby to był mój kolejny pierwszy
raz.
Językiem oraz zębami szatyn zaczął drażnić moje sutki. Mruknęłam cicho,
wsuwając dłonie w jego włosy i ciągnąc za ich końcówki, jednak po paru chwilach
powędrowałam palcami do bioder Justina. Wsunęłam ręce pod ręcznik i zsunęłam
go, rzucając gdzieś na podłogę. Zauważyłam ten przebiegły uśmiech mojego pana
idealnego. Wrócił pocałunkami od moich piersi poprzez szyję, zatrzymując się
przy twarzy. Mężczyzna wziął moje obie dłonie i przycisnął je po obu stronach mojej
głowy, a następnie splątał nasze palce w jedność.
- Za pierwszym razem powiedziałeś mi, że chcesz mnie pieprzyć, a teraz
chcesz się ze mną kochać. – szepnęłam, wpatrując się w hipnotyzujące
czekoladowe tęczówki Justina, w których pojawiło się coś dziwnego… Coś czego
nie potrafiłam zidentyfikować w jego wzroku.
- Shhh. – uśmiechnął się delikatnie. Widziałam, że nie chciał mi na to
odpowiadać, więc nie kontynuowałam już tego.
Czułam, że mężczyzna napiera i ociera się swoim kroczem o moje krocze, a po
chwili gładko się we mnie wsunął. Jęknęłam, wychodząc swoim biodrom naprzeciw
jego ruchom. To nie było ostre pieprzenie mnie. Justin był delikatny i co jakiś
czas przyśpieszał tempo. Pragnęłam tego, pragnęłam Justina, pragnęłam, żeby był
czuły wobec mnie. Najdziwniejsze jest jednak to, że oprócz podniecenia czułam,
jak motylki latają w moim brzuchu jak zwariowane, a w sercu miałam to takie
przyjemne ciepło.
Jęknęłam głośniej, gdy szatyn przyśpieszył. Nie były to jego maksymalne
możliwości, ale czułam, że jestem naprawdę blisko. Mężczyzna oparł swoje czoło
o moje czoło, wpatrując się intensywnie w moje oczy, co mnie onieśmielało,
jednak nie oparł swojego czoła o moje, żeby się we mnie wpatrywać, tylko z
innego powodu. Za każdym razem, gdy jęczałam, moje ciało wyginało się lekko w
łuk, a nasze usta się wtedy stykały. Co najlepsze i najdziwniejsze – on jeszcze
bardziej na nie napierał. Cholera, Justin Bieber chce mnie pocałować.
Odwróciłam głowę, bo nie mogłam mu na to pozwolić. Chciałam tego, bardzo
chciałam, ale jeśli byśmy to zrobili, to byłoby nam się trudniej pożegnać i
każde z nas czułoby ten brak drugiej osoby.
Ścisnęłam nasze dłonie bardziej i jęknęłam głośno, gdy Justin zrobił kilka
mocniejszych pchnięć. Mięśnie w moim podbrzuszu przyjemnie się zacisnęły i
rozluźniły, a mnie ogarnęła ta przyjemna ulga. Ciało szatyna na moment zastygło,
a po chwili oparł swoją głowę na moim ramieniu. Oboje zaczęliśmy uspokajać
nasze oddechy. Po paru minutach mężczyzna wysunął się ze mnie i położył obok
mnie, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu, tym samym wtulając się w jego
klatkę piersiową.
- Moja mała. – mruknął, całując moje czoło. Uśmiechnęłam się mimowolnie pod
nosem, po chwili zasypiając.
Koło godziny dziesiątej, gdy zjedliśmy śniadanie i się ogarnęliśmy, Justin
zabrał się za pakowanie swoich rzeczy. Pomogłam mu w tym, bo on zamiast składać
ubrania, to je po prostu wrzucał, a one się gniotły. Może i jest bogaty,
odpowiedzialny, ma nad wszystkim kontrolę, ale takie domowe rzeczy sprawiają,
że jest naprawdę typowym facetem.
Zajęło nam to jakieś półgodziny. Szatyn wyniósł moją i jego walizkę do
przedpokoju, a ja rozejrzałam się po apartamencie, żeby być pewna, że oboje
wzięliśmy wszystko. Gdy wszystko wzięliśmy, to założyłam na siebie płaszcz, a
na ramię torebkę. Wyszliśmy z pokoju. Oczywiście chciałam wziąć swoją walizkę,
ale Justin mi nie pozwolił.
W windzie panowała pomiędzy nami cisza, ogólnie jakoś tak nie rozmawialiśmy
dzisiaj ze sobą. Gdy na parterze drzwi się rozsunęły, to szatyn poszedł się
wymeldować, a jeden z pracowników zaniósł nasze walizki przed wejście do
hotelu. Po chwili znalazł się przy mnie Justin. Oboje popatrzyliśmy się na dwie
taksówki – jedna dla mnie, druga dla niego.
Westchnęłam smutno, patrząc w hipnotyzujące oczy mężczyzny, jednak po
chwili spuściłam wzrok.
- Chodź tutaj. – rozłożył swoje ramiona, żebym się do niego przytuliła, a
ja momentalnie to zrobiłam, ściskając go najbardziej jak mogłam.
- O której masz samolot? – spytałam i dyskretnie zaciągnęłam się
odurzającym zapachem perfum Justina, żeby zapamiętać go jak najdłużej.
- Za dwie godziny – zaczął głaskać moje włosy – Chciałbym Ci podziękować,
że ze mną byłaś przez te kilkanaście dni. Wiem, że czasem mój temperament mnie
przerastał, ale po tym jak nie odzywałaś się przez trzy dni do mnie, to
starałem się go kontrolować i uwierz, były momenty, gdy prawie wybuchałem. No
ale oprócz tego, to wiem, że mój czas tutaj był nudny, gdyby nie Ty, a poza tym
poznałem naprawdę fajną, miłą, piękną, mądrą i niezbyt grzeczną dziewczynę,
która zajmuje się tym czym nie powinna, jednak jeśli by tak nie było, to byśmy
na siebie nie trafili. Takie przemowy mi nie wychodzą, nie lubię pożegnań. –
gdy mówił to wszystko, to po moim policzku spłynęła jedna łza, którą szybko
wytarłam, ale zachichotałam, słysząc jego ostatnie zdanie.
- Wybaczysz mi, jeśli ja nie będę Ci dawać przemowy na taki temat? Może to
głupie, ale nie chce się rozkleić, no a sama też nie lubię pożegnań. – uniosłam
głowę w górę, by uważnie przyjrzeć się Justinowi. Pan idealny, pan Bieber mnie
zostawia i czemu mnie to boli? Przecież nie powinno.
- Może będzie najlepiej, jeśli po prostu wsiądziemy do taksówek, pojedziemy
i zapomnimy? – spytał, gładząc wierzchem dłoni mój policzek.
- Tak, tak będzie najlepiej. A więc miło było Cię poznać. – wtuliłam się w
szatyna po raz ostatni i musnęłam jego policzek.
- Ciebie też. – uśmiechnął się blado.
Nie odpowiedziałam już nic, tylko wzięłam swój bagaż i podeszłam do
taksówki. Kierowca wrzucił rzeczy do bagażnika i już miałam wsiadać, ale
popatrzyłam jeszcze na Justina. Pomachałam mu, lekko się uśmiechając. Mężczyzna
mi odmachał i wsiadł. Również to zrobiłam, a kierowca ruszył.
Nie było korków, bo wszyscy o tej godzinie są w pracy, dlatego szybko
znalazłam się w mieszkaniu. Od razu wyjęłam wszystkie brudne ubrania oraz
bieliznę, porozdzielałam je na ciemne i jasne, i wrzuciłam to do pralki,
następnie ją włączając. Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie w salonie,
zaczynając wpatrywać się w jakiś punkt na ścianie. Dziwnie się czułam, cholernie
dziwnie. Moje serce kuło i zaciskało się w nieprzyjemny sposób.
Podniosłam się i podeszłam do okna. Spojrzałam na niebo, po którym leciał
samolot. To nie tak miało być, zdecydowanie nie tak. Wiedziałam, że nie mogę
dać Justinowi odlecieć, zanim czegoś nie zrobię.
Podbiegłam do przedpokoju, gdzie od razu założyłam buty i wybiegłam z
mieszkania, biorąc przy okazji torebkę. Jeśli plan autobusowy się nie zmienił,
w co wątpię, to za dwie minuty miałam autobus na lotnisko. Szybko zeszłam na
dół i poszłam na przystanek, a na skrzyżowaniu zauważyłam busa. Odetchnęłam z
ulgą, widząc, że zdążyłam. Cieszyłam się, że mieszkam w takim miejscu, gdzie
prawie wszystkie autobusy w mieście tutaj podjeżdżają, aczkolwiek nieraz było
to irytujące przez ten hałas.
Gdy pojazd podjechał, to weszłam do środka, przy okazji kupując bilet u
kierowcy i usiadłam na pierwszym lepszym miejscu. W autobusie były zaledwie
trzy osoby, dlatego po półgodzinie byłam już na lotnisku, bo normalnie zajmuje
to jakieś 50 minut, no ale kierowca nie zatrzymywał się też na wszystkich
przystankach dzisiaj.
Sprintem pobiegłam na lotnisko. W środku było pełno ludzi. Ta, ciekawe jak
ja znajdę Justina.
Spojrzałam na ekran, wskazujący odloty i przyloty samolotów. Za 40 minut
odlatywał samolot do Los Angeles, więc jestem dość pewna, że Justin musi stać
już w kolejce do odprawy. Okej, zapewne leci pierwszą klasą, więc kolejka nie
jest zbyt długa.
Zaczęłam się rozglądać za szatynem i przechodzić oraz uważnie obserwując
każdą z kolejek. W pewnym momencie w ostatnim rządku zobaczyłam szatyna,
siedzącego na swojej walizce i piszącego coś na telefonie. Szybkim krokiem się
tam udałam.
- Cassidy? – spytał zdziwiony, chowając telefon i podnosząc się.
Przysunęłam się o krok do mężczyzny.
- Justin, ja nie wytrzymałam i po prostu musiałam tu przyjechać, bo… - w
tym momencie mi przerwał. Ujął moje policzki w dłonie i przycisnął swoje usta
do moich. Po raz pierwszy się przed tym nie broniłam, bo chciałam zrobić to
samo.
Objęłam dłonie wokół jego karku, zaczynając odwzajemniać ten pełen czułości
i namiętności pocałunek. Nasze usta idealnie się ze sobą zgrywały, to było
niesamowite uczucie. Stado motyli wybuchło w moim brzuchu, gdy Justin swoimi
miękkimi wargami coraz bardziej napierał na moje. Szatyn rozsunął swoim
językiem moje wargi, a już po chwili nasze języki tańczyły razem w swoim
własnym, namiętnym tańcu. Wsunęłam palce w jego włosy i zaczęłam mocno ciągnąć
za końcówki. Justin cicho jęknął w moje usta, co sprawiło, że mięśnie w podbrzuszu
zacisnęły się w idealny sposób.
Nie wiem ile to trwało, jednak nie chciałam, żeby się kończyło. Nigdy nie
przeżyłam takiego pocałunku, to było coś nowego dla mnie, ale oczywiście na
plus i gdybym mogła, to całowałabym Justina przez cały czas.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Nasze oddechy
były przyśpieszone, więc ja próbowałam uspokoić swój oddech, żeby mówić
normalnie i z sensem.
- Myślałem, że mnie odrzucisz, bo jestem Twoim klientem. – szepnął, a ja
pokręciłam przecząco głową.
- Nie… Nie jesteś już moim klientem. Jesteś mężczyzną, w którym się
zakochałam. Kocham Cię, Justin. – powiedziałam niepewnym głosem, ale szczerze.
Przyznałam się do tego w końcu. Kocham go i nic z tym nie zrobię. Kocham tego
pieprzniętego pana Biebera.
- Kochasz mnie? – jego usta zmieniły się w kpiący uśmieszek. To nie tak
miało wyglądać przecież…
- Kocham. – mój głos zadrżał, bo szatyn prawie parsknął śmiechem.
- Idiotka. Mnie się nie kocha, okej? Mówiłem Ci na początku, że nie bawię
się w te durne miłostki, nie wiem, co sobie pomyślałaś. To nie jest Pretty
Woman, biznesmen nie zakochuje się w dziwce. – jego oczy zrobiły się czarne. On
mnie nie kochał… Zaakceptowałabym to, ale żeby zaraz mnie wyśmiewać? Jego
temperament znowu go opanował.
Nie odpowiadając nic, odwróciłam się i odeszłam. Po moich policzkach zaczęły
spływać gorzkie łzy, jednak zwolniłam krok. Miałam nadzieję, że może jeszcze
przybiegnie do mnie, żeby przeprosić za swoje zachowanie. Nie przybiegł.
___________
Hej, kochani! Jak podoba się ostatni rozdział? Proszę, rozpiszcie się
trochę, a nie tylko jedno zdanie, bo dużo główkowałam nad tym rozdziałem. Mi
osobiście serce się ścisnęło, gdy pisałam ostatnią scenę i jest mi cholernie
przykro.
Wiem, że pisałam, że jeszcze dwa rozdziały, ale postanowiłam je złączyć…
Co sądzicie o zachowaniu Justina? Przecież kocha Cassidy, więc czemu tak
się zachował?
Postanowiłam, że będzie druga część, ale dajcie mi trochę czasu na
wymyślenie nowych pomysłów, bo mam zarys tego co będzie się dziać, ale muszę
bardziej wymyślić :) Ale przy okazji zapraszam Was na moje nowe opowiadanie:
hidden-enemies.blogspot.com
Tak w ogóle, to chciałam Wam podziękować, że ze mną byliście! Kocham Was! <3
Tak w ogóle, to chciałam Wam podziękować, że ze mną byliście! Kocham Was! <3
NIECH KAŻDY, KTO CZYTA TO OPOWIADANIE
SKOMENTUJE. WYSTARCZY NAWET ZWYKŁA KROPKA, PO PROSTU CHCĘ WIEDZIEĆ ILE WAS
TUTAJ JEST.
o boze. jak on mogl cos takiego powiedziec jeny. :c jesli bedzie druga czesc to bedzie informacja na blogu czy jak? moze zrobisz tak ze bedziesz pisala druga czesc na tym blogu? ^^ jeju prosze o druga czesc. ♥♥ to tak strasznie sie skonczylo ze az mi sie chce plakac.. :c dziekuje za pisanie tego bloga i mam nadzieje ze nie bede musiala dlugo czekac na nastepba czesc tego opowiadania. pozdrawiam klaudia. xx ♥♥
OdpowiedzUsuńDruga część będzie na pewno! :) Poinformuję o tym na tt :)
Usuńto super! ♥ w takim razie mozesz podac tt? ;xx
Usuń@bieberssexrauhl :)
Usuńdziekuje! ♥xx
UsuńŚwietny rozdział a końcówka...rycze :( mam nadzieje że w drugiej części bedą razem kocham <3
OdpowiedzUsuńCo za idiota, kurde, nie wiem co mam napisać. Nie wiedziałam, że tak właśnie się zachowa. Mam ochotę wybić mu wszystkie zęby
OdpowiedzUsuńZrobił to dlatego żeby nie bolało go ponowne rozstanie. Przecież całował ja z uczuciem. Aż się poplakalam czytając ten rozdzial. Dziękuje i czekam na druga część @zcytawa
OdpowiedzUsuńKońcówkę przeczytałam z jakieś 10 razy, bo nie mogłam uwierzyć w to co czytam ;( Gdy nazwał ją dziwką po prostu moje serce pękło na milion kawaleczkow. Kurwa wcześniej ją całował jak byli u jej ojca, a teraz!? Kurwa nienawidzę go! Mam nadzieję, że ten rozdział to jakiś sen co jest szczerze niemożliwe ;( czekam na drugą część
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle... tylko to zakończenie nie takie jakie być powinno :( Czekam na następną część @Alex1789
OdpowiedzUsuńK-k-k-k-k-k KURWA!
OdpowiedzUsuńTO BYŁA MOJA REAKCJA BOŻE CIESZMY SIĘ, ŻE JESTEM SAMA W DOMU
"Idiotka. Mnie się nie kocha, okej? Mówiłem Ci na początku, że nie bawię się w te durne miłostki, nie wiem, co sobie pomyślałaś. To nie jest Pretty Woman, biznesmen nie zakochuje się w dziwce."
Czy mogę go wykastrować? Błagam.
Włączenie piosenki Ed'a Sheeran'a Give my love do tego rozdziału było największym popełnionym przeze mnie błędem. Rycze jak głupia. Miałam nadzieję, że on ją kocha, a jednak wykrzykuje jej w twarz, że jest tylko dziwką. NO CHUJ JEBANY JEDEN.
Wiem, że bardzo chciałaś znać moją opinię na temat rozdziału więc teraz przemawiam.
Nawet nie wiem co powiedzieć, bardzo mnie zaskoczyłaś zakończeniem. Nie spodziewałam się tego. Ryczę teraz jak głupia ale wiadomo, że nie zawsze zakończenia są piękne pozytywnie. To jest smutne ale zawiera w sobie piękno, myślę, że każdy kto kocha to fanfiction tak samo jak ja popłakał się na koniec i zdał sobie sprawę, ze jeszcze nie raz nas zaskoczysz. Podsumowując rozdział genialny. Nie mogę sie doczekać drugiej części. I ja CI tu wcale nie słodzę tylko wyrażam swoją szczerą opinię, kocham twoje ff tak jak Dangera, Bronxa czy też Tinage Dirtbag widać, że lubisz to robić. I o jeju nie wiem co Ci tu więcej napisać, dziękuję za tak genialny rozdział tak samo jak za czas który poświęciłaś by napisać dla nas to ff. Czekam na drugą część i możesz być pewna, że nigdy nie porzucą żadnego z twoich opowiadań. :) I love you so much. ♥
@biebsuolog
P.S Jest na pewno więcej niż jedno zdanie. xd :D
Ta końcówka mnie zabiła jestem ciekawa co będzie w drugiej części
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie pozytywnie. O ile ta scenka na lotnisku mogła być dłuższa i naturalniejsza (bo Justin naskoczył na nią w taki dziwny sposób), to zakończenie mi się podoba. W sumie pewnie będę czytać drugą część :) @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńDlaczego to się tak skonczył? Tak nie można , oni muszą być razem!! Durny Justin i te jego humorki zachowuje się jakby miał okres czy coś !!! Rozdział b ardzo mnie zaskoczył.Niemogę się doczekać kolejnej części .Powodzenia w pisaniu <3
OdpowiedzUsuńJA PIERDZIELE! NIE MOGĘ OPANOWAĆ EMOCJI!
OdpowiedzUsuńZapowiadało się tak pięknie..pojechała za nim na lotnisko, kur** całowali się a on co odwala!?!??!?!?! Jnbfjkbfejwfalkn\alkas, przepraszam, ale tak mną wstrząsnęłaś, że naprawdę nie wiem co napisać, zupełnie jestem zmieszana, łoł..tyle myśli..
Nie wiem czemu on to zrobił, przecież ją kocha.. bał się o pracę, pozycję? czy nie chce marnować czasu na kobietę, jest biznesmenem i takie tam..?! No beach please, Justin Ty idioto! Musiałam to napisać..
PISZ SZYBKO tą drugą część.. ja już nie mogę po prostu.. co dalej będzie?! jak oni się odnajdą i wgl o jaa.. jak on się wytłumaczy jej? czy ona będzie jeszcze cokolwiek chciała mieć z nim wspólnego.. Piszpiszpiszpisz ♥ ♥
Jesteś cudowna! Koniecznie poinformuj mnie, gdy zaczniesz pisać dalej :)
Ściskam mocno i wpadnij do mnie :*
http://the-other-side-of-us.blogspot.com/
kochana, jako że..ostatnio komentowałaś moje rozdziały no i tematyka wspólna to jeszcze raz Cię zaproszę na bloga o Justinie :) NN
Usuńhttp://forbidden-love-danger.blogspot.com/
O kurde domyślałam sie że bedzie 2 część ale takiego zakończenia sie nie spodziewałam. Genialne :)
OdpowiedzUsuńzabije Cie za ta koncowke !!! ale i tak piekny ❤️
OdpowiedzUsuńKoncowka scisnela mnie za serce :/ Ich pozegnanie pod hotelem. Po prostu krecilam glowa. To nie mozliwe. Nie rozumiem dlaczego sie tak zachowal. On ja kocha. Moze latwiej bylo mu odejsc wiedzac, ze go nienawidzi, niz ze teskni, bo moze nigdy wiecej sie nie spotkaja. Z reszta idk. To tylko moje przypuszczenia. Ten rozdzial jest piekny i to jedyne slowo jakim moge go okreslic.
OdpowiedzUsuńCale szczescie, ze bedzie druga czesc :)
ineedangelinmylife.blogspot.com
nie ! dlaczego on tak zrobił ?! no hallo ja tu chciałam szczęśliwe zakończenie ! ja chce 2 część !
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach przez ten koniec! Czemu?! Ja chce juz kolejna czesc!
OdpowiedzUsuńRozdział był taki mega aż do momentu, gdy zbliżał się koniec. Powiedziała mu, że go kocha a on nazwał ją dziwką ? Na końcówce się popłakałam. Dziękuje, że pisałaś to opowiadanie to jedne z najlepszych jakie przeczytałam :) Nie mogę się doczekać 2 części. Będzie usnslakagau <3 jeszcze raz dziękuje. I mam pytanie :) czy 2 część będziemy na tym blogu czy raczej stworzysz nowego ? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Druga czesc będzie na tym blogu :)
UsuńJezuu poplakalam sie masakra *.* mam nadzieje ze juz nie dlugo pojawi sie 2 czesc opowiadania :* a tak poza tym mam do ciebie ogromna prosbe mogla byś tez powiadomić nie tylko na twiterze ale np. Tutaj albo w twoim nowym opowiadaniu ok ?
OdpowiedzUsuńJa płaczę! Jejku co za smutne zakończenie...czekam na 2 część. :)
OdpowiedzUsuńCo co co to nie mialo tak byc przeciez on ja kocha asdhdhsj juz nie moge sie doczekać drugiej części
OdpowiedzUsuńPłaczę krzyczę walę głową w ścianę jak on mógł tak zrobić gdjdgdjdjgfksgdgj jak !!!!! pytam się jakkk !!! Ale cieszę się że będzie II część XOXO
OdpowiedzUsuńjak on mogl tak postapic?przeciez on ja kocha! jak dobrze,ze bedzie druga czesc!czekam z niecierpliwoscia xoxo
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie. Bardzo się zdziwiłam że Justin powiedział że jej nie kocha :/. Mam nadzieje że 2 część pojawi się niebawem :)
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńKurcze nie moge uwierzyc w jego zachowanie.. ciekawe co bedzie w drugiej czesci czekam na info @kasiulek981
OdpowiedzUsuńJeju ale oni są slodcy ale jus yyyyyy
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne
OdpowiedzUsuńzabije go ... jak on mógł :( miałam nadzieję ze oni będą razem a tu .. dupa ;/;/;/
OdpowiedzUsuńNie mogę w to uwierzyć... to nie może się tak skończyć... ja ... ryczę... po prostu ryczę... a to dlatego, że:
OdpowiedzUsuń- oni muszą być razem!
- masz niesamowity talent (chlip chlip)
Lecę czytać prolog. Zapraszam cię też do mnie. Bo dawno cię nie było :P http://justin-dark-fanfiction.blogspot.com/
Jeju jaki koniec.. jak on mogl tak zrobic!? Co mu odwalilo przeciez ja kocha :( zranil ja.. nie potrafie powstrzymac lez.. tak bardzo zaskoczylas.. gratuluje :* :(
OdpowiedzUsuń