Justins POV
Podjechałem samochodem pod willę Jaxona, ponieważ
musiałem z nim załatwić pewne rzeczy związane z magazynem, ponieważ siedzi on w
zarządzie, chociaż i tak prawie nigdy nie ma go w redakcji.
Zapukałem do drzwi, przy okazji bawiąc się srebrnym zegarkiem
na moim nadgarstku. Uniosłem wzrok, słysząc jak drzwi się otwierają. Uśmiech na
mojej twarz zniknął, gdy zauważyłem, kto stał przede mną.
- Oo, Justin. A co Ty tu robisz? – uśmiechnęła się
słodko Cassidy, naciągając na uda bardziej koszulę Jaxona, którą miała na
sobie. Włosy miała rozczochrane, a oczy zaspane. Nie miałem wątpliwości, co
robili.
- Przyszedłem dać to mojemu bratu. – wzrok
pokierowałem na teczkę, którą trzymałem w ręce. – Jaxon Cię wynajął? –
wypaliłem nagle, sam nie wiedząc czemu.
- Wynajął? O czym Ty w ogóle mówisz? Jaxon to mój
chłopak, jesteśmy razem już dwa miesiące. – odparła pewnie z szerokim uśmiechem
na twarzy. Nie powinienem się tym przejmować, ale dlaczego właśnie moje serce
rozpadło się na miliard malutkich kawałeczków? Czemu byłem zazdrosny i czemu
byłem zły?
- Nie wspominał, wybacz. To oddasz mu to i powiesz,
żeby potem do mnie zadzwonił? – podałem brunetce niepewnie teczkę.
- Pewnie. – popatrzyła na mnie tymi swoimi
rozweselonymi oczami, od których aż biło szczęście. To ja chciałem dać jej
szczęście, nie Jaxon.
Dziewczyna wzięła ode mnie teczkę i zamknęła drzwi,
zostawiając mnie samego na dworze.
Podniosłem się z
łóżka, przecierając twarz dłońmi. Nie rozumiem, co właśnie mi się śniło, to
było przecholernie dziwne. Jaxon i Cassidy? Bzdura.
Wybijając sobie sen z
głowy, z szafy wyjąłem czyste bokserki, spodnie dresowe, które zazwyczaj noszę
i zwykłą, białą podkoszulkę. Poszedłem do łazienki, w której od razu poszedłem
pod odświeżający prysznic. Po kilku minutach ubrałem się we wcześniej
przygotowane rzeczy, wytarłem włosy ręcznikiem, aby nie kapała z nich woda i
umyłem zęby, po czym wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do salonu.
Podszedłem do wieży i włączyłem w niej radio, następnie pogłaśniając jak
najbardziej się da.
- Ocipiałeś?! –
krzyknęła Cassidy, wychodząc z sypialni i trzymając się z całej siły za głowę.
Wyłączyłem radio i uśmiechnąłem się do niej niewinnie.
- Chciałem Ci zrobić
miłą pobudkę. – wzruszyłem ramionami, zagryzając dolną wargę.
- Oh, jak ja Cię
nienawidzę. – warknęła i wróciła do sypialni. Zaśmiałem się, idąc za nią, a gdy
ją dogoniłem, to objąłem dziewczynę w pasie i przysunąłem do siebie od tyłu.
- Gdybyś tyle nie
piła, to nie byłabyś teraz na mnie zła. – musnąłem szyję brunetki.
- Nie rób tego. –
Cassidy skrzyżowała ręce na swojej klatce piersiowej, ale nie odsunęła się.
- Dlaczego? – po raz
kolejny musnąłem jej szyję.
- Bo nie potrafię być
na Ciebie zła. – burknęła, a ja się zaśmiałem.
Resztę dnia
spędziliśmy śmiejąc i wygłupiając się, a przy okazji próbując uleczyć kaca
Cassidy i chyba jej przeszło już. Za godzinę, czyli o 20, miałem spotkanie z
Johnem, więc po woli zaczynałem się szykować. Wziąłem czarne, eleganckie
spodnie, szary podkoszulek oraz białą marynarkę do tego, po czym poszedłem do
łazienki, w której od razu się przebrałem we wcześniej przygotowane ubrania.
Włosy ułożyłem na żel, grzywką do góry i spryskałem się perfumami. Przejrzałem
się w lusterku z uśmiechem. Jesteś
bogiem, Bieber – pomyślałem sobie, przez co mój uśmiech jeszcze bardziej
się poszerzył.
Wyszedłem z łazienki,
a z gabinetu wziąłem teczkę, którą sobie przygotowałem wcześniej, żeby nie
robić niczego na ostatnią chwilę.
- Nie widziałam Cię
jeszcze w białej marynarce. – odparła Cassidy, unosząc wzrok znad komórki, bo
chyba z kimś pisała.
- Nie podoba Ci się?
– uniosłem pytająco brwi.
- Jakbyś miał łańcuch
na sobie, to pomyślałabym, że jesteś gangsterem. – zachichotała, a ja
popatrzyłem na brunetkę zdezorientowany.
- Czemu? – również
się zaśmiałem.
- Po prostu biała
marynarka lub garnitur kojarzy mi się z tego typu ludźmi. Jeszcze do tego złote
pierścionki na palcach, zegarki, łańcuchy i złoty ząb, plus czarne BMW. Ale
Tobie to pasuje, kontrastuje się ładnie z Twoją opalenizną. – uśmiechnęła się
szeroko, ponownie zanurzając wzrok w komórce.
- Pierścionków nie
noszę, złotego zęba nie mam, a zamiast BMW mam jednego Mercedesa i jednego
Porsche w Los Angeles. – wzruszyłem ramionami i podszedłem do niej, a następnie
musnąłem wargami czoło dziewczyny. – Do potem. – poszedłem do przedpokoju, w
którym założyłem swoje buty.
- Pa! – pomachała mi
z uśmiechem, a ja zjechałem windą na dół.
Po jakiejś godzinie
skończyłem i byłem już w drodze z powrotem do hotelu. Moją głowę zajął mój
wcześniejszy sen. O co w nim w ogóle chodziło? Nie wydaje mi się, żeby Jaxon i
Cassidy mieli ze sobą jakiś kontakt, zresztą sam nie wiem, ale wiem tylko
jedno… Kocham ją. Zakochałem się w Cassidy i kurwa to jest nienormalne. Nie
mogłem się w niej zakochać, a jednak to zrobiłem, chociaż przez ostatnie kilka
dni starałem się jakoś kontrolować moje serce, ale chyba nie kontrolowałem go
tak bardzo, skoro ją pocałowałem. Jestem idiotą, jestem debilem, jednak nikt
się o tym nie dowie.
Zapłaciłem za
taksówkę i wszedłem do hotelu, a następnie do windy. Przejrzałem się w wielkim
lustrze i poprawiłem włosy, przeglądając jednocześnie teczkę ze wszystkimi
papierami. Tak, miałem tyle papierów ile mi jest potrzebne, całe szczęście.
Gdy usłyszałem
charakterystyczny dźwięk windy, to wyszedłem z niej i pokierowałem się do
apartamentu. Otworzyłem drzwi i jak zdziwiło mnie to, że w salonie było
zgaszone światło. Może Cass zasnęła? Zapaliłem światło w salonie, ale nie było
jej tam. Położyłem teczkę na komodzie w przedpokoju i poszedłem do sypialni,
gdzie również było zgaszone światło. Zapaliłem je, ale cholera, nadal nie było
tam dziewczyny. W łazience także było pusto. Co do cholery?
Westchnąłem
zirytowany i zdenerwowany.
- Cassidy, gdzie
jesteś? – spytałem głośnym tonem, ale odpowiedzią była tylko cisza. Rozsunąłem
lustrzane drzwi od szafy, a na żadnej z półek nie było ubrań ani bielizny. –
Proszę Cię, Cass, nie mów mi, że sobie pojechałaś do domu. – czułem, jak mój
głos się złamał, ale wziąłem głęboki oddech i poszedłem do kuchni, mając
nadzieję, że dziewczyna tam będzie, ale myliłem się. Sfrustrowany kopnąłem
jedną szafkę kuchenną i wyszedłem z pomieszczenia, a mój wzrok przykuło lekko
palące się światło w gabinecie i uchylone lekko od niego drzwi. Podszedłem tam
niepewnie, bo nie wiedziałem, co mnie czeka. Może jakiś liścik pożegnalny?
Stojąc pod drzwiami, wziąłem głęboki oddech i pociągnąłem za klamkę, tym samym
bardziej je otwierając. Uchyliłem usta i rozszerzyłem oczy ze zdziwienia, ale
po chwili uśmiechnąłem się zadziornie. Na moim biurku siedziała Cassidy ubrana
jedynie w moją białą, prześwitującą koszulę i mój czarny krawat, a pod sobą nie
miała zupełnie nic. Czułem, jak mój „mały” przyjaciel drgnął na ten widok.
- Panie Bieber. –
powiedziała brunetka kuszącym głosem. Przysunąłem się do niej, układając dłonie
na jej biodrach.
- Czemu nie
odpowiadała mi pani, gdy panią wołałem? – uniosłem pytająco brwi, a na mojej
twarzy po raz kolejny wymalował się łobuzerski uśmiech.
- Oh, chciałam, żeby
pan się trochę pomartwił. – powiedziała niewinnym głosem, układając dłonie na
moich ramionach. Rozsunąłem jej nogi na boki i wsunąłem się tam, tym samym
stykając się swoim kroczem o krocze dziewczyny. – Może mnie pan ukaże, żebym
już więcej tak nie postępowała, panie Bieber? – w momencie, gdy Cassidy zadała
mi to pytanie, w mojej głowie pojawiło się multum myśli, które chciałbym
właśnie zrealizować. Przywiązać ją do łóżka? Nie sprawić jej żadnej
przyjemności, żeby potem chodziła na mnie napalona? Zmusić do pewnych rzeczy?
Nie miałem zielonego pojęcia, bo tych myśli i pomysłów miałem zdecydowanie zbyt
dużo.
- Może. – mruknąłem
zachrypniętym głosem do jej ucha po jakimś czasie, po chwili zagryzając jego
płatek. Dziewczyna zamruczała, przymykając powieki. W między czasie zrzuciłem z
siebie marynarkę oraz buty, których wcześniej nie zdjąłem. Ciekawskie palce
brunetki powędrowały pod moją podkoszulkę, która po chwili również wylądowała
na podłodze. Zacząłem odpinać guziki od mojej koszuli, którą Cassidy miała na
sobie i rozsunąłem ją na boki, ale nie zdejmowałem jej.
- Zejdź. –
rozkazałem, a dziewczyna posłusznie to zrobiła, stając naprzeciwko mnie.
Rozpięła pasek od moich spodni i zabrała się za rozporek, ale pokręciłem
przecząco głową, zdejmując jej dłonie z tego miejsca. Złapałem biodra brunetki
i obróciłem ją tyłem do siebie. – Ufasz mi? – szepnąłem jej do ucha. Cass
odwróciła głowę w moją stronę, przez co nasze spojrzenia się spotkały.
- Chyba tak. –
westchnęła niepewnie, wzrok kierując na moje usta, a potem z powrotem na moje
oczy.
- Chyba?
- Na pewno. Ufam
panu, panie Bieber. – szepnęła, wzrok odwracając na wielkie szklane okno,
zajmujące całą ścianę, które znajdowało się naprzeciwko nas.
- Przyjechałem z
miasta aniołów do miasta grzechów i znalazłem mój mały grzech. – przejechałem
po szyi dziewczyny czubkiem nosa. Kątem oka zauważyłem, że jej policzki się
zarumieniły, a na twarzy wymalował mały, słodki uśmiech. Kochałem to, jak
czasem była cholernie pewna siebie, a czasem taka niewinna.
- Będziemy tu tak
stać czy zamierzasz coś zrobić? – spytała. Oho, znowu zaczyna być pewna siebie.
Nic nie odpowiadając
dziewczynie, wysunąłem pasek ze spodni i złapałem nadgarstki dziewczyny, które
związałem paskiem od tyłu. Czułem, jak oddech Cassidy przyśpieszył, ale nie
zamierzałem jej rozwiązać. Wsunąłem dłoń pomiędzy jej nogi, palcem wskazującym
przejeżdżając powoli po kobiecości dziewczyny, ale w pewnym momencie zacisnęła
nogi, tym samym zatrzymując moją rękę.
- O nie, nie. Nie dam
Ci przyjemności tak szybko. – powiedziałem, tym samym wyprzedzając ją. Taka
była moja kara w stosunku niej, czyli słodkie torturowanie jej, bo wiedziałem
jak bardzo to działa.
Wysunąłem dłoń
spomiędzy jej ud i musnąłem szyję Cassidy, po chwili przechodząc dookoła niej,
i tym samym stając naprzeciwko. Jej wzrok był wypełniony pożądaniem,
podnieceniem i czymś jeszcze… Czymś, czego nie potrafiłem zidentyfikować.
Brunetka przysunęła
się o krok bliżej mnie, przez co jej piersi w seksowny sposób ocierały się o
moją klatkę piersiową. Czułem, że zaczynam mieć coraz mniej miejsca w
bokserkach, i żeby zaraz się na nią nie rzucić, to odsunąłem się kilka
centymetrów i lekko zgiąłem się w kolanach. Jedną ręką złapałem biodro Cassidy,
żeby w razie czego nie straciła równowagi, a drugą ująłem jej lewą pierś, która
idealnie pasowała do rozmiaru mojej dłoni. Zacząłem ją masować, a wargami
muskałem jej prawą pierś wokół sterczących już sutków. W końcu zacząłem drażnić
je zębami oraz koniuszkiem języka, a z ust brunetki wydał się słodki jęk
przyjemności.
- Justin… - mruknęła,
odchylając głowę w tył i przymykając powieki.
Po paru minutach lekko pchnąłem
Cassidy do przodu tak, że się pochylała. I choć miałem ochotę nadal ją męczyć,
to przestałem, bo w końcu miałem na to całą noc.
Sprawnym ruchem
zdjąłem z siebie spodnie razem z bokserkami. Ułożyłem dłonie na jej biodrach i
gładkim oraz szybkim ruchem wsunąłem się w dziewczynę od tyłu, wchodząc w nią
jak najgłębiej.
- Upadnę. – jęknęła z
przyjemności jak i z irytacji, próbując uwolnić nadgarstki z paska.
- Nie upadniesz. –
odparłem, szybko zaczynając się w niej poruszać. Nasze oddechy z każdym moim
ruchem przyśpieszały przez coraz większe podniecenie, które nas ogarniało.
Złapałem za krawat, który Cass miała na sobie i zacisnąłem go bardziej wokół
jej szyi, pociągając za niego, żeby odchyliła głowę do tyłu. Cholera jasna, ta
dziewczyna była tak seksowna, pociągająca i piękna w każdej sytuacji.
- Dotykaj mnie –
ponownie próbowała uwolnić nadgarstki z uścisku, żeby chociaż sama się dotykać –
Błagam. – dodała, po chwili wydając z siebie głośny jęk. Moje ciało również
zastygło przez przyjemność, którą je ogarnęła.
Wyszedłem z
dziewczyny, rozwiązując jej ręce. Brunetka odwróciła się w moją stronę,
zjadliwym wzrokiem ilustrując mnie. Widziałem niedosyt w jej piwnych oczach, co
cholernie mi się podobało, bo miałem pewność – ta noc zdecydowanie nie będzie
nudna.
______________
Czeczeczeczecześć :D Jak podoba Wam się rozdział? Bo mi nawet, nawet, oprócz sceny seksu, bo ugh.. Nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy i mimo tego, że wszystko poukładane mam w głowie, to tutaj w ogóle mi to nie wychodzi -.- Do tego Justin przyznał się do tego, że ją kocha, huhuhuh! :D
Z tego, co sobie wykalkulowałam, to zostały jeszcze dwa rozdziały i koniec tego opowiadania! Intensywnie zastanawiam się nad drugą częścią, a przy okazji nad innym drugim fanfiction, tylko nie wiem o czym jeszcze ma być. Tzn, mam pełno fabuł w mojej głowie, ale nie wiem jaką wybrać, eh...
30 komentarzy = następny rozdział! <3
aww powiedział, że ją kocha! *_*
OdpowiedzUsuńczekam na następny!
@luvmyjuustin
genialny rozdzial @zxcvjklx
OdpowiedzUsuńAsdshajbvzvz boze cudowny więcej takich rozdziałów prosze
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, jak zawsze, trochę smutno, że to już końcówka, bo serio się wciągnęłam w to ff i je naprawdę lubiłam
OdpowiedzUsuńoczywiście czekam na następny rozdział
@piinkovaa
cudowny <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział.Proszę pisz drugą część :)
OdpowiedzUsuńOMFG!!! CUDOWNY *o* Dawaj szybko nastepny, bo juz nie moge sie doczekac :D @Alex41789
OdpowiedzUsuńhah :D super <3
OdpowiedzUsuńcudo *.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńbardzo dobry !
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!:)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM *-* KONIECZNIE DRUGA CZĘŚĆ ..
OdpowiedzUsuńo boze super. *-* prosze nieh bedzie druga czeeeesc ♥♥ jeju to nie moze sie skonczyc. XD
OdpowiedzUsuńCudny! <3
OdpowiedzUsuńsuper :]
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńczekam nn xd
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńfajny. :3 bardzo czytam drugi raz z rzedu XD
OdpowiedzUsuńBOŻE BŁAGAM DODAJ COŚ NOWEGO JUŻ! Świetny rozdział, jeden z lepszych u Ciebie, naprawdę! Serio uważasz, że nie wyszedł Ci opis sceny z seksem? Był kosmiczny, naprawdę, łoł.. może to dziwne, ale cały nr pochłonęłam na jednym tchu.. Uwielbiam te Twoje opowiadanie, naprawdę mistrzostwo kochana! :) kłaniam się niziutko za całość.. i aaj! Justin przyznał, że ją kocha! ♥ daj troszkę jej perspektywy teraz, jej uczuć :D
OdpowiedzUsuńJa chcę drugą część :)
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent 😀oby taj dalej
OdpowiedzUsuńfajny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńCuudo! ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:)
ostra końcówka :D @ihearblaugrana
OdpowiedzUsuńdobre :)
OdpowiedzUsuńswietny <333
OdpowiedzUsuńkiedy nn ? dawno nie było :((( a rozdział ekstra :-)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny ? :(
OdpowiedzUsuńCudny. Po prostu kocham. Powtarzam się, tak wiem, ale po prostu wielbiam to ff i ciebie ;)
OdpowiedzUsuń