Po jakiejś godzinie
ogólnego rozmawiania o tym jak tam u mnie, u mamy, u Justina, blablabla i
zjedzenia stosu kanapek, Cassie poszła spać, bo siedziała dzisiaj cały dzień
nad książkami, żeby nie męczyć się z lekcjami przez resztę tygodnia. Ogólnie
powinna już dawno przestać chodzić do szkoły, ale w przedszkolu czekali
dodatkowy rok z przeniesieniem jej, bo miała trudności z czytaniem, pisaniem i
rozmawianiem, jednak potem wszystko się unormowało.
Kątem oka zauważyłam,
jak Justin ziewa, mama też musiała to zauważyć, bo odezwała się po chwili.
- Pościelić Ci w
gościnnym? - uśmiechnęła się, jednak ja skarciłam ją spojrzeniem.
- Justin będzie spać
ze mną. - wyprzedziłam go, bo pewnie by się zgodził na propozycję mojej mamy.
Nie wiem czemu, ale wyglądał trochę tak, jakby bał się odmówić. A może bał się
jej?
- Nie zmieścicie się.
- westchnęła rodzicielka, jednak wiedziałam, że nie chce, bym z nim spała. Ah,
ta matczyna troska.
- Mamo, nie będziemy
uprawiać dzikiego seksu, nie przesadzaj. Poza tym oboje jesteśmy dorośli. - na
te słowa podniosłam się i położyłam dłoń na ramieniu Justina. - Chodź. -
posłałam mu lekki uśmiech, a mężczyzna skinął głową i poszedł za mną, biorąc ze
sobą walizkę z przedpokoju. Skierowałam się schodami na górę, a następnie
otworzyłam drugie drzwi na lewo.
- Twój pokój? -
uśmiechnął się delikatnie, rozglądając po pomieszczeniu.
- Tak. Tutaj jest także
moja własna łazienka, możesz iść pod prysznic czy coś. - wskazałam palcem na
drugie drzwi w moim pokoju. - Rozgość się. Nie będziesz mieć nic przeciwko,
jeśli zejdę na dół porozmawiać jeszcze z mamą? - spytałam.
- Nie. - westchnął
cicho. Wydawał mi się taki nieobecny, co było strasznie dziwne, ale
zignorowałam to. Może po prostu przeraziła go moja siostra, która jest jego
fanką? Albo mama, która nie chce, żebyśmy razem spali? Nie mam pojęcia.
- W takim razie
dobranoc. - musnęłam wargami policzek Justina i wyszłam z pokoju.
Justins POV
Kiedy Cassidy poszła,
to zamknąłem za nią drzwi i rozejrzałem się uważnie po jej pokoju. Ściany były
białe. Meble były białe lub czarne, jednak dodatki kolorowe. Typowy styl
skandynawski. Znałem się trochę na tym, bo byłem przecież właścicielem sieci
luksusowych hoteli i wszystko musiałem mieć pod kontrolą.
Usiadłem na łóżku i
otworzyłem walizkę, z której wyjąłem czyste bokserki i czystą czarną
podkoszulkę oraz ręcznik. Wziąłem także swoją szczoteczkę do zębów, pastę, żel
do mycia ciała i szampon. Poszedłem z tym wszystkim do łazienki i
profilaktycznie zamknąłem drzwi na klucz, żeby nie wpadła tutaj Cassie. Z
jednej strony uważałem, że to urocze, że mnie znała i takie tam, ale z drugiej
strony było to przerażające, naprawdę.
Łazienka Cassidy
także była czarno-biała. Cholera, ta dziewczyna chyba zawsze trafia w moje
gusta.
Odkręciłem wodę pod prysznicem,
żeby łazienka się nieco ogrzała, a następnie zdjąłem ubrania, które miałem na
sobie i wszedłem pod gorącą wodę, która rozluźniła moje spięte ciało. Umyłem
się szybko i wyszedłem z kabiny prysznicowej. Wytarłem swoje ciało, zakładając
następnie wcześniej przygotowane ubrania do spania i myjąc swoje zęby. Wróciłem
do pokoju Cass, od razu siadając na kancie łóżka. Naprzeciwko stał wysoki regał
z pięcioma półkami. Na najwyższej były jakieś książki, na następnej
segregatory, a na każdej z nich pisały różne nazwy typu „angielski”,
„matematyka”, „niemiecki”, „historia” i tak dalej. Domyślałem się, że w każdym
z nich muszą być materiały Cassidy ze szkoły. Z czystej ciekawości wziąłem
segrator z angielskim i matematyką. Jako pierwszy otworzyłem angielski. W
środku było parę zeszytów i sprawdziany dziewczyny. Zacząłem je przeglądać, a
ku mojemu zdziwieniu, na każdym z nich pisało „A+”, „A”, a tylko na jednym „B”.
Nie spodziewałem się tego, naprawdę. Myślałem, że jej oceny będą gorsze, takie
ledwo dopuszczające, nie mam pojęcia dlaczego.
Zamknąłem segregator
z angielskim i otworzyłem ten z matematyką, a tam ogarnęło mnie jeszcze większe
zdziwienie. Na każdym z testów było jedynie „A+”. Cholera jasna, ona miała
lepsze oceny w szkole ode mnie. Cassidy jest jakimś geniuszem, przecież ona nie
miała ani jednej negatywnej oceny.
Z lekkim uśmiechem na
twarzy odłożyłem rzeczy na ich właściwe miejsce i zjechałem wzrokiem na kolejne
półki regału. Środkowa była prawie pusta, stało na niej kilka lakierów do
paznokci, puste pudełeczka po perfumach. Przypuszczam, że dziewczyn trzymała
tutaj swoje kosmetyki.
Na czwartej i piątej
półce stało dużo pudełek. Kucnąłem przy nich, dopiero teraz spostrzegając się,
że na każdych z nich pisało coś typu „zdjęcia ze studniówki”, „filmy ze
studniówki”, „szesnaste urodziny”. Wziąłem pudełko ze zdjęciami ze studniówki,
siadając z nim na łóżku i otworzyłem je niepewnie. Wiedziałem, że nie
powinienem, ale taka jest już ludzka ciekawość.
Wziąłem gruby plik
zdjęć do ręki i zacząłem je przeglądać. Na większości z nich była przepięknie
wyglądająca Cass. Była strasznie opalona w porównaniu do teraz, bo jak na lato,
to jest bardzo blada. Na jej nosie były malutkie piegi, przypuszczam, że od
słońca. Włosy też miała tak jakby jaśniejsze, chyba farbowane, bo był to ciemny
blond, jednak pasował jej. Tej dziewczynie chyba wszystko by pasowało, nie
oszukujmy się.
Na sobie miała typową
suknię jak u księżniczki – fioletową z gorsetem i szerokim dołem. Pamiętam, że
Jazzy miała bardzo podobną, tylko różowo-błękitną, ale krój był dokładnie taki
sam. Nigdy tego nie rozumiałem, naprawdę. Facet zakłada garnitur i jest gotowy,
a u dziewczyn trzeba chodzić i szukać odpowiedniej sukienki przez parę godzin,
ewentualnie dni.
Westchnąłem
przeglądając kolejne zdjęcia, na których pojawił się jakiś chłopak. Oboje
patrzyli na siebie jak na zakochanych, na jednym zdjęciu nawet się pocałowali,
tylko… Czemu byłem zazdrosny o takie coś? Ukłucie w moim sercu powiększało się,
dlatego dałem to zdjęcie na sam spód, żeby na nie nie patrzeć. To zdecydowanie
dziwne, że jestem zazdrosny o coś, co zdarzyło się tyle czasu temu. Wtedy nawet
jej nie znałem.
Schowałem szybko
pudełko z powrotem na miejsce, bo usłyszałem kroki na schodach i wsunąłem się
pod kołdrę. Po paru sekundach do środka weszła Cassidy z delikatnym uśmiechem
na twarzy. Oczy miała lekko podkrążone, przypuszczam, że ze zmęczenia, ale i
tak wyglądała pięknie, zresztą jak zawsze. Usiadła na skraju łóżka, z walizki
wyciągając czyste majtki i za dużą koszulę, w której zazwyczaj spała. Wzięła także
swoją kosmetyczkę i nic się nie odzywając, poszła do łazienki.
Po dwudziestu
minutach dziewczyna wyszła z pomieszczenia. Zgasiła światło, które paliło się w
pokoju i położyła się obok mnie na łóżku.
- Mogę spać od
ściany? – spytała po jakiejś minucie ciszy. Skinąłem jedynie głową i
przesunąłem się bliżej brzegu łóżka, a Cassidy przeskoczyła nade mną i po
chwili już leżała pod ścianą, a nas znowu nastała ta nieco niezręczna cisza.
- Cassidy? –
przerwałem tę ciszę, bo zaczęła mnie denerwować.
- Słucham? –
uśmiechnęła się w moją stronę, a ja odwróciłem się twarzą w stronę brunetki,
żeby bez problemu móc na nią patrzeć.
- Opowiedz mi coś o
sobie. – szepnąłem. Dziewczyna na moment zaczęła błądzić wzrokiem po
pomieszczeniu, jakby zastanawiając się, co mi powiedzieć.
- A więc urodziłam
się 18. marca 1994 roku tutaj w Atlancie…
- Masz 20 lat? –
spytałem zdziwiony, tym samym przerywając jej.
- No tak, a co? –
zaśmiała się swoim anielskim głosem.
- Nic, po prostu
myślałem, że masz jakieś 24 lata czy coś w tym rodzaju. – wzruszyłem jednym
ramieniem.
- Wyglądam aż tak
staro? – zapytała i uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie, wyglądasz na
nastolatkę tak naprawdę, po prostu… No nie wiem. Mów dalej. – czułem jak zaczyna
robić mi się coraz bardziej głupio, dlatego poprosiłem, aby kontynuowała.
- Dobrze, dobrze.
Mieszkałam tutaj przez całe swoje życie razem z młodszą o rok siostrą i
rodzicami. Tata jest prawnikiem, a mama architektem. Rodzice rozwiedli się
jednak, gdy miałam dziesięć lat, ale całe szczęście obyło się bez tych
wszystkich kłótni. W szkole byłam dość popularna, chyba nawet najpopularniejsza
razem z moimi przyjaciółkami. Byłam cheerleaderką, więc wiesz, znałam dobrze drużynę
futbolową i tak wyszło, byliśmy taką szkolną elitą. Oprócz tego chodziłam na
balet, ale zrezygnowałam, jednak to nie znaczy, że nie umiem tańczyć innych
rodzajów tańca, bo umiem i mogę powiedzieć, że jestem w tym naprawdę dobra. Typowa
amerykańska dziewczyna ze mnie, taka jak te, które są pokazywane w filmach. Nie
wiem, co jeszcze chcesz wiedzieć, więc jak coś, to pytaj. – uśmiechnęła się,
klepiąc się lekko po brzuchu. Spodziewałem się trochę takiej odpowiedzi jaką mi
dała, jednak czułem lekki niedosyt. Chciałem wiedzieć o niej więcej.
- Jak wyglądał Twój
pierwszy pocałunek? – spytałem, a Cassidy schowała twarz w dłoniach.
- Miałam 13 lat wtedy…
Razem z kolegą chcieliśmy spróbować, więc poszliśmy do szkolnej piwnicy i
zaczęliśmy się całować. To znaczy, chyba całować, bo on wpychał mi język do
buzi i myślałam, że zaraz mnie zje, naprawdę. – zaśmiała się, a ja razem z nią.
- A Twój pierwszy
raz? – uniosłem pytająco brwi, uśmiechając się, jednak dziewczyna spojrzała na
mnie podejrzliwie.
- To było po
studniówce. Razem z moim chłopakiem pojechaliśmy do jego domu, bo akurat jego
rodzice byli w pracy czy coś, nie pamiętam dokładnie. No i tam się to stało,
było romantycznie i w ogóle. Był to najlepszy seks w moim życiu, mimo tego, że
nieco bolało. – wzruszyła ramionami, a ja znowu poczułem to głupie uczucie
zazdrości. Chciałem, żeby to ze mną przeżyła swój najlepszy seks, a nie z
jakimś fagasem.
- Najlepszy? –
uniosłem pytająco brwi, a Cassidy się zarumieniła.
- Nie do końca… To
był najbardziej romantyczny seks w moim życiu, taki jaki chciałaby mieć każda
dziewczyna, ale najlepszy seks przeżyłam z panem, panie Bieber. – odpowiedziała
kuszącym tonem głosu, opuszkami palców drażniąc mój kark. – A Ty? Opowiedz mi
coś o sobie. – dodała po chwili.
- Pochodzę ze
Stratford w Kanadzie, urodziłem się 1. marca 1988 roku, a więc mam 26 lat. Moja
mama Pattie, a właściwie Patricia jest ginekologiem, a ojciec Jeremy
prawnikiem, tak samo jak Twój ojciec. Mam dwójkę rodzeństwa, Jazmyn i Jaxona,
ale ich już znasz. Jazmyn ma 27 lat, a Jaxon 24. W szkole, tak samo jak Ty,
byłem popularny. Grałem w hokeja, piłkę nożną i koszykówkę, więc laski na to
leciały. – przerwałem na chwilę, bo dziewczyna się zaśmiała, jednak po chwili
skinęła głową, a ja kontynuowałem. – Oprócz tego chodziłem na imprezy i byłem
typowym łamaczem serc. Po skończeniu liceum przeprowadziłem się do Los Angeles,
żeby studiować. Mieszkałem tam razem z Jazmyn, a po dwóch latach zamieszkał z
nami Jaxon. Studiowałem zarządzanie i marketing oraz dziennikarstwo. Jestem
redaktorem naczelnym w naszym rodzinnym magazynie „Biebers”, a oprócz tego mam
sieć własnych hoteli i siedzibę w Londynie, która zajmuje się dokumentacją na
potrzeby pozyskania środków z Unii Europejskiej. Aaa, jak coś, to już nie
mieszkam z rodzeństwem, mam własny dom, a właściwie willę. – uśmiechnąłem się
delikatnie, a dziewczyna westchnęła cicho.
- Zazdroszczę. –
wzruszyła lekko ramionami, zaczynając wpatrywać się w śnieżnobiały sufit. – Jak
wyglądał Twój pierwszy raz i Twój pierwszy pocałunek?
- To było z tą samą
dziewczyną… W tajemnicy przed rodzicami i rodzeństwem miałem dziewczynę w wieku
18. lat. Chodziliśmy do jednej klasy, więc codziennie się widywaliśmy, a miłość
rosła i rosła… Przynajmniej z jej strony, bo u mnie się zmniejszała, czułem, że
to nie jest to. Jednak to z nią pierwszy raz się pocałowałem i z nią przeżyłem
pierwszy raz, ale potem się pokłóciliśmy, ona zmieniła szkołę i już więcej się
nie widywaliśmy. – mruknąłem, uśmiechając się jednym kącikiem ust.
- Z jednej strony to
urocze, a z drugiej współczuję, że się rozstaliście. – w jej głosie słyszałem
nieszczerość, gdy mówiła, że mi współczuje. Ah, kocham tę zazdrość u niej.
- Cass… Mogę się o
coś spytać? Tylko nie obraź się… - powiedziałem, by zmienić temat.
- Pytaj. – zaciekawiony
wzrok pokierowała na mnie.
- Czemu zostałaś, no
wiesz… - zagryzłem dolną wargę i pomasowałem swój kark, zastanawiając się, jak
ją nazwać, żeby jej nie urazić.
- Dziwką? – zapytała bez
żadnych emocji w swoim głosie.
- Tak. – skrzywiłem się,
a dziewczyna wzięła głęboki oddech.
- Potrzebowałam
pieniędzy na studia i utrzymanie się. Nie chciałam pieniędzy od rodziców, więc
niestety, wybrałam tę drogę. Pracowałam kiedyś w sklepie spożywczym, ale nie
starczało mi pieniędzy nawet na opłacenie czynszu, więc tak wyszło. A jako
dziwka zarabiam dość dużo, uzbierałam już prawie całą sumę, która potrzebna
jest mi na studia. Pamiętam, że gdy pierwszy raz uprawialiśmy seks, Ty
powiedziałeś, że jestem wąska, a wiesz czemu? Bo głównie tańczę na rurze,
klientów dostają inne dziewczyny. Okej, czasem jak jakiś się uprze, to będę
musiała mu ulżyć, ale poza tymi wyjątkami, Patrick ich odstrasza… I tak jestem
jego maszynką do pieniędzy, zarabiam mu kilkaset dolców co noc samym tańcem. Z
tego co pamiętam, to Ty nawet dałeś mi 500 dolarów, a to jest naprawdę dużo jak
na jednego klienta. – jak to mówiła, to zrobiło mi się cholernie przykro z jej
powodu. Ta dziewczyna mogłaby się dostać na każdy uniwersytet z takimi ocenami
jakie miała, a wybrała tę najgorszą możliwą drogę.
Obudziły mnie
promienie słońca, które świeciły prosto na moją twarz. Dłońmi potarłem swoje
zaspane powieki i podniosłem się z łóżka, dopiero teraz spostrzegając się, że
Cassidy nie ma obok mnie. Jej koszula do spania leżała ładnie złożona w kostkę
na krześle, a z walizki ubyło parę jej ubrań. Podniosłem się i ubrałem szare
rurki z luźnym krokiem oraz bordowy t-shirt. Zszedłem na dół, gdzie nikogo nie
spotkałem, ale na tarasie usłyszałem głos Cass, Cassie i ich mamy. Po cichu
zakradłem się do salonu i stanąłem przy ścianie, żeby kobiety mnie nie widziały.
- To jedziesz na
koncert Drew’a z Justinem? – spytała Cassandra.
- Tak… Chciałam
odwiedzić też tatę, ale nie zdążę, bo jutro wracamy, więc nie opłaca mi się
pojechanie do niego. – słyszałem zawiedzenie w głosie Cassidy. Tak naprawdę nie
musieliśmy jutro wracać i mógłbym przebukować nam bilety na poniedziałek, bo
spotkanie z Johnem mam dopiero we wtorek wieczorem.
- Tacie będzie
przykro, ale skoro nie możesz, to trudno. Wy rozmawiajcie, a ja zabieram się za
obiad, bo już trzynasta. – usłyszałem głos Lucy i tego jak wychodzi z tarasu.
Spałem aż do tak późna? Cholera jasna. – Justin! – usłyszałem nagle jej
przerażony głos, że aż sam podskoczyłem w górę. – Nigdy więcej nie zakradaj się
zza ściany, bo dostanę zawału. – kobieta skarciła mnie wzrokiem i ruszyła w
stronę kuchni, a na tarasie usłyszałem chichot dziewczyn. Niepewnie podszedłem
do nich i usiadłem na jednym z czterech krzeseł, które stały przy stoliku.
- Podsłuchiwałeś? –
uśmiechnęła się zadziornie Cass.
- Może. – zaśmiałem się,
a obie dziewczyny posłały mi zadziorny uśmiech.
- Niedługo będziemy
musieli się zbierać. Koncert jest dopiero o dwudziestej, ale zanim dostaniemy
się za barierki, to minie dużo czasu. – upiła łyk kawy.
- Ale my będziemy za
sceną. – uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a dziewczyna zachłysnęła się
swoją kawą. Cassie poklepała ją po plecach, żeby jej to przeszło.
- Żartujesz sobie? –
uniosła pytająco brwi, otwierając usta ze zdziwienia.
- Ani trochę.
Wystarczy, że będziemy tam o dziewiętnastej. – wzruszyłem ramionami, a w oczach
brunetki pojawiły się łzy szczęścia.
- Nie, proszę, nie
becz. Tyle razy już płakałaś z powodu Drew’a, daj spokój. – zaśmiała się
Cassandra, przytulając Cassidy do siebie.
- Ja nie płaczę. –
odgryzła się Cass, jednak odwzajemniła uścisk swojej siostry.
- Nie, wcale. –
mruknęła z ironią. – Zaraz będę musiała iść, umówiłam się z Sandrą.
- Z tą Sandrą?! –
popatrzyła na nią zdziwiona Cass, a ja uznałem, że nie będę im przeszkadzać w
rozmowie o dawnych przyjaciołach, dlatego podniosłem się z krzesła i udałem się
do kuchni, w której krzątała się mama Cass, Lucy.
- Mógłbym zrobić
sobie śniadanie? – spytałem, opierając się o wysepkę kuchenną.
- Możesz, ale jeśli
najesz się teraz, to nie zjesz obiadu. – westchnęła, wsadzając zamarynowanego
indyka do naczynia żaroodpornego. Czułem się, jakbym słyszał moją mamę, która
też mnie często goniła, bo nie raz podjadałem przed obiadem, a potem nic nie
zjadałem.
- Wszystkie mamy
takie same… To może mógłbym pomóc? – spytałem, a kobieta skinęła głową. Podała
mi deskę, nóż do krojenia i parę umytych już warzyw.
- Zrobisz sałatkę do
pieczeni. – uśmiechnęła się ciepło, a ja zacząłem kroić warzywa.
_____________
Wybaczcie, że taki krótki, ale przynajmniej prawie cały rozdział jest napisany z perspektywy Justina, który buszował w rzeczach Cassidy, hahah. Zostało nam mało czasu, bo jedynie pięć dni, kiedy oboje będą razem, a potem Justin wyjeżdża, buuu. Mam do Was małe pytanie.. Czy chcielibyście, aby ta dwójka się w końcu pocałowała czy nie? :>
Mam także jeszcze jedną informację, a konkretniej - usunęłam bloga "Love Quintessence", bo nie miałam już żadnej weny, wypaliłam się, ale na szczęście tego opowiadania jak na razie będę się trzymać. Zastanawiam się także nad założeniem jeszcze jednego opowiadania (tamto, które podałam w przedostatnim rozdziale, usunęłam, hahah). Pomysł już mam, ale nie wiem czy byście czytali... I jeśli tak, to wolelibyście Lily Collins jako główną bohaterkę czy może Cailin Russo? Ja osobiście wolałabym Lily, ale Wasze zdanie też się dla mnie liczy :D
Nowy nie wiem kiedy, na razie mam dużo weny i zaraz zabiorę się za pisanie kolejnego rozdziału, dlatego może nowy będzie we wtorek? Ewentualnie jutro, ale wątpię :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Jejku, rozdział jet cudowny! *_*
OdpowiedzUsuńTak! niech się pocałują! <3
@luvmyjuustin x
Jacy oni są słodcy awww niech wreszcie będzie ich kiss :* :#
OdpowiedzUsuńkocham to czytac xd super rozdzial
OdpowiedzUsuńczekam na nn
\@piinkovaa
Oni są cudowni i oczywiście że ma dojść do pocałunku <3
OdpowiedzUsuńniech sie pocałują ! błagam <3 a rozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńmoże byłaby taka możliwość że bedziesz pisała kiedy dodasz rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :D mam nadzieje, ze szybko pojawi sie nastepny... zycze weny :D @Alex41789
OdpowiedzUsuńAw genialny rozdzial
OdpowiedzUsuńtaaaak niech oni sie w końcu pocaluja shehdh jak dla mnie Lily lepsze od Calin ale to twój wybór :)x
aaaaaaaa kochan too!! by mogli byc razem bylo by slodko ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńjeny jeny jeny ja poprostu KOCHAM TO OPOWIADANIE
OdpowiedzUsuńnaprawde jak narazie jesteś pierwsza na mojej liście najlepszych opowiadań kocham naprawde i nie mogę doczekać się nn
życzę weny aniołku
i niech się wreście pocałują co?
@kocham_biebsa
Cudowny. Mogliby się pocałować ale chyba to jeszcze nie ten moment. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńjejku przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i są cudowne, czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńps. proszę informuj mnie na tt jak dasz radę o kolejnych częściach @kamilaiskamila
TAK JEZU NIECH SIE POCALUJA W KONCU OMG KOCHAM TO @biebs_ilysmx
OdpowiedzUsuńbłagam niech oni sie wreszcie pocałują i zacznie coś iskrzyć <3
OdpowiedzUsuńJejku on jest na prawde świetny *.* ja tez bym wolala Lily a co do pocalunku to nie mogę się zdecydować z jednej strony chce a z drugiej nie :D czekam do następnego :)
OdpowiedzUsuńciekawe co się wydarzy na tym koncercie :D @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial tylko niech juz sie spotkają z Drewem (nie wiem jak to sie odmienia xd) do nexta :D
OdpowiedzUsuńsuper :) dodaj szybko kolejny <3
OdpowiedzUsuńEj kiedy dodasz ten rozdzial mial byc dzisiaj ? :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale dlaczego zmieniła szablon :/
OdpowiedzUsuńHej dodasz dzisiaj czy sie nie wyrobisz bo nie wiem czy czkeac :/
OdpowiedzUsuńmiałas dodac wczoraj :"(((
OdpowiedzUsuńNadrabiam rozdziały tak jak obiecałam :)
OdpowiedzUsuńGenialny. Cudeńko *.*
Ach ten ciekawski Justin.... haha xD