CZYTAJCIE PROSZĘ NOTKI POD ROZDZIAŁAMI
Zdjęłam perukę i rozpuściłam włosy, a bieliznę przebrałam na czystą,
„domową” bieliznę i dresy. Poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie płatki
czekoladowe na śniadanie. Wróciłam z miską do salonu i zaczęłam jeść. Nurtowało
mnie jedno pytanie. Po co byłam potrzebna Justinowi? Przecież pracował przez
chyba całą noc, ale mimo to zamówił mnie. Dziwne.
Po zjedzeniu płatek odniosłam miskę, następnie myjąc ją i
wycierając. Wróciłam do salonu, a na kolana położyłam sobie laptopa, którego od
razu włączyłam. Gdy się załadował, to w Googlach wpisałam „Justin Bieber”. Od
razu wskoczyły mi jego zdjęcia i kilka biografii. Weszłam w tą najkrótszą i
zaczęłam czytać.
„Justin Drew Bieber (1. marca 1988)
Życie prywatne: Urodził się w London, Ontario, jednak mieszkał razem ze
swoją rodziną w Stratford. Jego matka Pattie jest jednym z najlepszych
ginekologów w stanie Ontario, a ojciec Jeremy szanowanym prawnikiem. Ma starszą
o rok siostrę Jazmyn i o dwa lata młodszego brata Jaxona. W wieku 19. lat
przeniósł się do Los Angeles, gdzie studiował na University of California.
Kariera: Po ukończeniu studiów, Bieber założył sieć
pięciogwiazdkowych hoteli „Bieber Hotels Corporation”, które znajdują się w Los
Angeles, Nowym Jorku, Chicago, Filadelfii, Waszyngtonie, Phoenix, Meksyku,
Toronto oraz we wszystkich stolicach w Europie. Posiada również siedzibę w
Londynie, która zajmuje się dokumentacją na potrzeby pozyskania środków z UE
dla podmiotów z sektora publicznego i prywatnego, w tym również dla sektora
rolno-żywnościowego i osób fizycznych. Justin kontynuuje także zajmowanie się
rodzinnym biznesem, czyli najbardziej czytanym i sprzedawanym magazynem
finansowym "Biebers", który został założony w 1924."
Na tym skończyłam moje czytanie, nie chciałam czytać
dalej. To zapiera dech w piersiach... Ma jedynie 26 lat, a tyle udało mu się
już dokonać. Ciekawe co będzie dalej... Wolę nie wiedzieć, chociaż i tak nie
powinno mnie to obchodzić. Przecież nigdy nie interesowałam się takimi
sprawami, a do wczoraj nawet nie wiedziałam, że istnieje ktoś taki jak Justin
Bieber.
Posiedziałam
jeszcze chwilę na różnych portalach społecznościowych, gdzie pisałam z moimi
przyjaciółmi z Atlanty, ale po niedługim czasie odstawiłam laptopa na stolik i
udałam się do mojej małej sypialni. Spięłam włosy w niesfornego koka, a
następnie położyłam się do łóżka. Komórkę włożyłam do ładowarki i ustawiłam na
niej budzik na 18:15. Mimo tego, że wyspałam się w nocy, to wiedziałam, że
teraz też będę musiała iść spać, żeby normalnie funkcjonować w nocy i nie
zasypiać przy rurze.
Obudziłam
się o 16 i o dziwo byłam wyspana. Wyłączyłam budzik, żeby potem mi nie dzwonił,
po czym z szafy wyjęłam czarne rurki oraz białą bokserkę i ruszyłam do
łazienki.
Po półtorej
godzinie wyszłam świeża , czysta i przebrana z łazienki. Nie pamiętam,
kiedy ostatnio tak długo się myłam. Jakieś trzy miesiące temu? Może nawet
dłużej.
Usiadłam w
kanapie na salonie i włączyłam telewizor. Miałam jeszcze sporo czasu, więc
postanowiłam obejrzeć jakiś film. Zdecydowałam się w końcu na ostatnią część
"American Pie", więc włożyłam płytkę do odtwarzacza i zaczęłam
oglądać, ale nie mogłam się skupić na filmie. Moją głowę zaprzątał pan Bieber,
a raczej cholerny pan idealny. Z wyglądu oczywiście, bo samo to, że chodzi na
dziwki, coś o nim znaczy. Okej, wczoraj nie zmuszał mnie do niczego, o nic nie
poprosił, jednak przedwczoraj był w klubie. To skomplikowany człowiek, który,
mam nadzieję, wyjechał już z Las Vegas i nie będę musiała go już więcej
oglądać. Nie, że nie chciałam na niego patrzeć, bo chciałam, przecież wygląda
jak pieprzony grecki bóg albo nawet i lepiej, a patrzenie na niego to sama
przyjemność, ale no cholera jasna... Grr.
Zirytowana
schowałam głowę w poduszkę, jednak po chwili ułożyłam się wygodnie i
kontynuowałam oglądanie tego beznadziejnego filmu, który był tak głupi, że aż
śmieszny.
Przy napisach
końcowych zadzwoniła moja komórka. Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem i
wstałam, a następnie przyłożyłam komórkę do ucha, odbierając wcześniej.
- Cassidy? -
spytał Patrick. Po co się o mnie pyta, skoro wie, że mieszkam sama, a to jest
moja własna komórka? Faceci.
- Nie
nazywaj mnie tak, proszę Cię. Rebecca jeśli już. - mruknęłam, mając wrażenie,
że Patrick przewraca oczami po drugiej stronie. Lubiłam swoje imię, ale nie
chciałam, żeby mnie tak nazywał... Po prostu przyzwyczajona jestem do Rebecci.
- Nie
przyjeżdżaj dzisiaj do pracy. - powiedział, a mi serce stanęło w gardle.
- Zwolniłeś
mnie? - szepnęłam, czując, jak łamie mi się głos. Nienawidziłam tej pracy, ale
z czegoś trzeba było żyć.
- Nie, coś
Ty, spokojnie. Nie mam takich planów, póki jesteś szczupła, ładna, młoda i
wygimnastykowana. Ja po Ciebie przyjadę za jakieś dwadzieścia minut, więc
szykuj się. Przebierz się w bieliznę w domu. - nim zdążyłam cokolwiek
odpowiedzieć, on rozłączył się. Cholera jasna, co on odwala?
Szybko
przebrałam się w "robocze" ubrania, a to co wcześniej ubrałam,
włożyłam do torby. Standardowo pomalowałam się i założyłam perukę. Poszłam z
torbą do przedpokoju, a tam włożyłam płaszcz, bo znowu lało. Na stopy wsunęłam
czarne szpilki i zeszłam na dół, bo usłyszałam klakson. Weszłam do samochodu
Patricka, torbę kładąc na kolanach.
- Gdzie
jedziemy i czemu po mnie przyjechałeś? - popatrzyłam na niego i tradycyjnie
włączyłam radio. Leciał Drew Mallette - As Long As You Love Me. Mój idol,
dosłownie. Znam każdą jego piosenkę, jak byłam jakieś dwa lata młodsza, to na
ścianach miałam jego plakaty. Poza tym, on wygląda jak taka młoda wersja pana
Biebera. Boże, znowu o nim pomyślałam.
- Zaraz się
dowiesz. - uśmiechnął się tajemniczo.
- Chcesz
mnie wywieźć do lasu i zgwałcić, a potem zabić i zakopać? - spytałam rozbawiona
nucąc sobie "lo-lo-lo-love me" pod nosem.
- Brzmi
kusząco. - zerknął na mnie, a palcami zaczął cicho stukać w rytm piosenki, co
było dość zabawne, bo nigdy nie podobało mu się to, czego słucham.
Reszta drogi
minęła w ciszy, oboje nuciliśmy sobie wszystkie piosenki, które leciały w
radiu. Gdy zaparkował pod Mandarin Oriental, moje gardło zacisnęło się.
- Justin
Bieber? - szepnęłam.
- Dokładnie.
- wyszedł z samochodu, a ja zaraz za nim. Mam nadzieję, że nie trafię na tę
durną recepcjonistkę, co wczoraj. Weszłam szybko do środka, bo była ulewa, a
następnie rozejrzałam się.
- Pan Bieber
już czeka. - nawet nie wiem, kiedy znalazłam się przy recepcji, ale gdy zobaczyłam
tę kobietę, to przewróciłam zirytowana oczami. Czemu ona musi pracować na nocne
zmiany?
- 12 dni? -
spytał Patrick, a recepcjonistka skinęła głową ze sztucznym uśmiechem.
Najchętniej przejęłabym się tym, ale nie mogłam. Jakie 12 dni, o co
chodzi?
Po chwili
znaleźliśmy na piętrze, a ja zapukałam do drzwi apartamentu. Otworzył je pan
Bieber, no ale kogo innego miałabym się spodziewać? Wyglądał tak dziwnie...
Widziałam go jedynie w garniturze, a teraz miał na sobie szare dresowe spodnie
i biały podkoszulek, przez co widać było jego umięśnione ręce. Tak bardzo
perfekcyjny.
- Oddaję w
dobre ręce. - powiedział Patrick, przesuwając mnie bardziej w stronę Justina.
- Huh? -
spytałam, a właściwie mruknęłam zdezorientowana.
- Za 12 dni
po Ciebie wrócę. - wzruszył ramionami.
- To o te 12
dni chodziło w recepcji? Chcesz mnie z nim zostawić? Samą? - dałam nacisk na
ostatnie słowo. - Może i jestem dziwką, ale to nie oznacza, że możesz mnie
wypożyczać na prawie dwa tygodnie! - wyrzuciłam rękami w powietrze, a do oczu
zebrały mi się łzy. On stał tam niewzruszony. - Skąd wiesz, że za 12 dni nie
będę na drugim końcu świata, cierpiąca z głodu? Skąd wiesz, że mi nic nie
zrobi? - zerknęłam na Justina. Jego twarz również nie okazywała emocji.
- Są liczne
powody, dla których ufam panu Bieberowi. - wzruszył ramionami.
- Tak?
Ciekawe jakie? Kilka tysięcy dolców to dla Ciebie zaufanie? - czułam jak po
moich policzkach spływają łzy.
- Uspokój
się, nic Ci nie będzie. Dostaniesz podwyżkę, bardzo dużą podwyżkę. -
odpowiedział całkowicie opanowany, kiedy ja czułam, że zaraz coś rozwalę.
- Chuj z
pieniędzmi! Ja mam też swoje własne życie, a pracuję tylko na nocne zmiany, nie
na dniówki. - postawiłam torbę na podłogę i przysunęłam się do Patricka.
- Dlatego
dostałem też pieniądze za dni, nie tylko za noce. - powiedział, a ja czułam,
jak wypłakuję rzekę. Pięściami zaczęłam bić jego tors.
- Jesteś
chujem. - szepnęłam, prawie niesłyszalnie i dopiero teraz zauważyłam, jak na
jego twarzy maluje się złość. Pan Bieber chyba też to zauważył, bo nim się
spostrzegłam, to przerzucił mnie przez ramię i wniósł do swojego pokoju razem z
moją torbą. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, to swoim ciałem zablokował mi drzwi,
żebym nagle nie wybiegła. Najchętniej bym to teraz zrobiła.
- Cóż...
Skoro mam tu być tak długi czas, to nie będę się "ukrywać", bo to nie
ma sensu. - warknęłam i zdjęłam z głowy perukę. Rozpięłam koka, a gumkę i
wsuwki położyłam na komodzie. - Pan też jest chujem. - szepnęłam, nawiązując to
do moich wcześniejszych słów, które skierowałam do Patricka.
- Czyżby? - uniósł pytająco brwi i zaczął się do mnie
przysuwać. Zaczęłam cofać się do tyłu, chociaż wiem, że to nie na tym polega
moja praca.
- Tak. - zagryzłam dolną wargę, a po chwili poczułam, jak
moje plecy dotknęły ściany, jednak on nie przestał się zbliżać.
- Cóż... Często to słyszałem, teraz traktuję to jako
komplement. - westchnął i zsunął ze mnie mój płaszcz. Niech ten cholerny ideał
ode mnie odejdzie. Precz z nim, rozprasza mnie i nie potrafię być zdenerwowana.
- Jesteś na mnie zła? - szepnął mi do ucha, muskając jego płatek.
- Tak... - szepnęłam i poczułam jak po moim ciele
przechodzą dreszcze przez jego bliskość.
- Bardzo? - złapał mnie w talii, pochylając swoją twarz
nad moją twarzą. Jego wzrok błądził od moich ust do moich oczu, tak jakby nie
wiedział na co patrzeć.
- Mhm. - skinęłam głową, a po chwili poczułam, jak zsuwa
ze mnie stanik.
- Ja chyba też powinienem być na Ciebie zły. - w jego
oczach zauważyłam błysk, kiedy zaczął masować w przyjemny sposób moje
nabrzmiałe już piersi.
- Dlaczego? - spytałam i zdjęłam z niego podkoszulek. Mój
Boże, te mięśnie brzucha.
- Bo dzisiaj rano wyszłaś, nawet mnie nie budząc. Nie
lubię czegoś takiego. - zacisnął usta w jedną linię, zaczynając błądzić palcami
po moim rozgrzanym ciele.
- Długo pan pracował, nie chciałam pana budzić. -
powiedziałam, udając skruszoną, a on przycisnął swoje ciało do mojego. Dłońmi
zaczęłam wodzić po jego podbrzuszu, a po chwili poczułam na swoim biodrze jego
wzwód.
- Chcę. Cię. Pieprzyć. - czułam w jego głosie desperację
i pożądanie.
- To niech pan to zrobi. - szepnęłam, opuszkami palców
Drażniąc jego kark. Czemu to powiedziałam? Przecież jestem na niego zła,
musiałam zaprzeczyć. A może już nie? Co ten człowiek ze mną robi...
Po paru sekundach pozbyliśmy się wszystkich ubrań. Justin
podał mi foliową paczuszkę, a ją rozerwałam i nałożyłam szybko prezerwatywę na
jego penisa. Oplotłam nogi wokół jego bioder, a on zacisnął dłonie na moich
pośladkach i przyparł mnie do ściany, żebym nie spadła, następnie wsuwając się
we mnie. Jęknęłam z rozkoszy, zaciskając palce na ramionach mężczyzny.
- Jesteś strasznie wąska. - mruknął zdziwiony, ale
zarazem usatysfakcjonowany.
- Mam na to swoje sposoby. - powiedziałam, a właściwie
jęknęłam, bo zaczął się szybko we mnie poruszać. Wypchnęłam się biodrami do
przodu, żeby miał do mnie lepszy dostęp. Wsunął się we mnie najgłębiej jak
tylko potrafił, a jego ruchy znacznie przyśpieszyły. Czułam, jak moje mięśnie
podbrzusza zaciskają się w przyjemny sposób, tym samym rozluźniając moje ciało.
Jęczałam z ukojenia, przejeżdżając czubkiem nosa po jego szyi, którą co jakiś
czas muskałam wargami. W pewnym momencie poczułam, jak robi parę mocnych
wepchnięć we mnie.
- Justin! - jęknęłam i w tym samym momencie przeszła mnie
fala rozkoszy. Zerknęłam na mężczyznę, który doszedł w tym samym czasie, co ja.
Mój oddech zaczął się uspokajać, a Justin wysunął się ze mnie. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę z tego, że nazwałam go po imieniu. - Panie Bieber... -
szepnęłam, stając na podłodze. Popatrzył na mnie rozbawiony. - No co? -
ułożyłam ręce na biodrach, a on sprawnie zdjął prezerwatywę i wyrzucił ją do
małego kosza na śmieci, który stał niedaleko. Szybko zilustrowałam jego ciało w
całej okazałości i myliłam się - uznanie go za perfekcyjnego to za mało
powiedziane.
- Nic. - zagryzł dolną wargę, próbując się nie
roześmiać.
- I tak nadal jestem zła. - wzruszyłam ramionami, biorąc
swoje majtki i wkładając je. Mina pana Biebera była bezcenna, dosłownie.
- Wczoraj Ty mi poprawiłaś humor, teraz ja poprawiłem go
Tobie, więc czemu nadal jesteś zła? - zmarszczył brwi, a po chwili nałożył na
siebie bokserki.
- Bo nadal nie wiem, po co tu jestem? - uniosłam pytająco
brwi, czując jak złość znowu we mnie narasta. Jak Patrick mógł mi to zrobić?
Nie spytał mnie nawet o zdanie. To jest chyba niezgodne z prawem, przecież w
pewnym sensie jestem teraz niewolnicą.
- Jutro mam bankiet. - wzruszył ramionami.
- No i? - uniosłam pytająco brwi.
- No i pójdziesz tam ze mną. Będzie jeszcze więcej takich
spotkań, ale nie wiem dokładnie kiedy. - po raz kolejny wzruszył ramionami.
Szybko założyłam stanik, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nie może pan sobie wziąć na każdy wieczór inną dziwkę?
- chciałam iść do salonu, ale złapał mój nadgarstek i przyciągnął mnie do
siebie. Mój wzrok spoczął na jego pełnych, malinowych wargach. Gdyby nie był
moim klientem, to już dawno bym się w nich zatopiła.
- Nie mogę, bo będzie tam dużo tych samych osób, więc chcę
przychodzić tam z jedną i tą samą osobą towarzyszącą, czyli Tobą, żeby nie
zepsuć sobie reputacji. - przerwał na chwilę, patrząc na mnie uważnie. - Tak w
ogóle, to mów mi Justin. - zwilżył swoje usta koniuszkiem języka. Umrę z
zachwytu, jeśli nadal tak będzie robić, przecież to jest rozkosz dla moich
oczu.
- A więc Justinie, nie wydaje mi się, żebym pasowała do
Twojego otoczenia. - odwróciłam wzrok, wyjmując swój nadgarstek z jego uścisku.
- Patrz na mnie, gdy ze mną rozmawiasz. - warknął, łapiąc
mój podbródek i przekręcając moją w głowę w jego stronę, żebym na niego
spojrzała. Wzdrygnęłam się trochę przez jego ton głosu. Nie, że się
przestraszyłam, ale mógł to powiedzieć spokojniej. - Zapłaciłem za Ciebie
jebane siedem tysięcy dolarów, więc przez następne dwanaście dni będziesz robić
to, co Ci kurwa powiem, rozumiesz? - zacisnął bardziej palce na moim podbródku,
a jego ton stał się poważniejszy i groźniejszy.
- Rozumiem.
- szepnęłam, nieco przestraszona jego zachowaniem.
____________________________
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się podoba, bo mi osobiście tak :D
Co powiecie na to, żeby kolejny rozdział był z perspektywy Justina, żebyście również poznali jego odczucia, hm? ;>
Nie wiem, co jeszcze napisać hahahahah, do następnego! I pamiętajcie o komentowaniu, bo kocham czytać Wasze opinie i wypowiedzi! <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Świetny rozdział.Dobry pomysł,żeby następny rozdział był z prespektywy Justina :D .Czekam nn. :)
OdpowiedzUsuńTak, tak i jeszcze raz tak ! Przydałoby się w końcu poznać trochę Justin'a. :) Rozdział jest jfhsebkhfjdvfjgsf. To jest genialne !!!! Czekam na next xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
Genialny rozdział <3 czekam na nn *-*
OdpowiedzUsuńsuper się czytało as always
OdpowiedzUsuńmożesz napisać coś z perspektywy Justina jak dla mnie, ale oczywiście decyzja pozostaje dla ciebie ;-)
czekam z niecierpliwością na następny rozdział /@piinkovaa
Świetny rozdział. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńGenialny fjhhgfgjhf. Z resztą jak zwykle.
OdpowiedzUsuńMożesz napisać z perspektywy Justina, bardzo ciekawe jak on to wszystko odczuwa.
Czekam na kolejny
@luvmyjuustin
Świetny rozdzial ashshsjxjx
OdpowiedzUsuńDobry pomysł zeby napisać z perspektywy Justina, nie moge sie doczekać nn xx ily
najlepsze w całym rozdziale ''Drew Mallette'' aww ^^
OdpowiedzUsuńCo do perspektywy Justina to jestem na taaak!
Świetny rozdział jak zawsze xx
możesz mnie informować na tt? @biebslox
http://world-is-our-jb.blogspot.com/
Tak chce Justin'a , rozdział po prostu cudowny <3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam sie takiego rozwinięcia akcji. Wiedziałam ze ja wezmie, ale ze aż na 12 dni to szok
OdpowiedzUsuńCześć! Nominowałam Rwojego bloga do Liebster Award! http://mypersecutor.blogspot.com/2014/08/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńhmmm fajne opowiadanie, będę zaglądać @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńŚwietny jest *.* czekam na nexta <3
Usuńkocham takiego Justina ♥♥ rozdzial cudowny!
OdpowiedzUsuńciekawe co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńTak tak xd fajnie by było z perspektywy Justina ^.^ Super rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! :D
Natalie xx
Idealny jak każdy ;*
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak!
OdpowiedzUsuńKocham to!
super :) dodaj szybko następny :3
OdpowiedzUsuńsuuppwer
OdpowiedzUsuńSuper :D Nareszcie mogłam ci skomentować, bo nie mam tak to jak. Nie ma to jak czytanie 'labrer' na matmie xD haha xD no dobra. już się ogarnę.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozdział. BARDZO.
Przeczytam dalej, jak tylko będę mogła! :*
~ Autorka Faster Than i Justin DARK :)